____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

sobota, 7 stycznia 2017

Słodki bratanek zza miedzy

Degustacja słodkich win z Węgier


            Węgry. Trochę wstyd mi przyznać, ale kraj ten wciąż pozostaje dla mnie poniekąd terra incognita. Tak po względem kultury i historii, jak i pod względem enologicznym. Pomimo wielu planów i prób zorganizowana wyprawy do kraju „naszych bratanków”, nigdy nie udało mi się doprowadzić do ich realizacji. Prawdopodobnie sporo wody w Wiśle jeszcze będzie musiało upłynąć, zanim trafię na Węgry. Czas ten jednak nie jest wypełniony bezczynnym oczekiwaniem. Gdy nadarza mi się okazja spróbowania trunku z Węgier, nie odmawiam (nie żebym degustowania win z innych krajów odmawiał…). Jako żem laik w kwestii Madziarów, wiedzę o ich enogastronomicznej kulturze czerpię od bardziej zorientowanych w temacie. Czuję się w obowiązku wspomnieć tutaj blogi Blisko Tokaju oraz Niewinne Podróże (redagowany przez Michała, który na stałe mieszka w Budapeszcie), a także artykuły Macieja Nowickiego na Winicjatywie, który ostatnio dzięki nim stał się człowiekiem niosącym węgierski kaganek oświaty winiarskiej Polsce.


            Wracam dziś raz jeszcze do Targów Enoexpo, które odbyły się w połowie listopada 2016 w Krakowie. Dzięki zaproszeniu organizatorów, mogłem tam uczestniczyć w degustacji Sweet Wines from Hungary zorganizowanej przez Krajową Radę Winiarską na Węgrzech przy współpracy z Konsulatem Generalnym Węgier w Krakowie. Jak sama nazwa wskazuje, degustacja nie skupiała się na najbardziej znanym i zapewne najznamienitszym regionie, w którym powstałą słodkie wina, Tokaju, a brała pod uwagę również mniej oczywiste rejony kraju Madziarów. Zaczęliśmy od Pogányvári Cserszegi Fűszeres 2015. Szczep ten traktuję jako jedno z moich osobistych odkryć roku minionego. Spróbowałem kilku win na jego bazie, zarówno wytrawnych, jak i tych z mniejszą lub większą zawartością cukru resztkowego. W głowie pozostawał mi zawsze ten sam obraz: smaczne, aromatyczne trunki, które nie nadwyrężały portfela. Nie miałem jednak styczności z Cserszegi Fűszeres w wersji aż tak słodkiej jak ta od Pogányvári, mało tego: w wersji potraktowanej botrytisem. Wino miało złocistą barwę, z początku dało się wyczuć zapach kandyzowanej skórki pomarańczy i cytryn. Nieco kiszonki po chwili znikało, ustępowało nutom kwiatów i intensywnemu aromatowi miodu. W ustach miękkie, aromatyczne, niezbyt ciężkie z niewyraźną kwasowością.


            Kunvin Kunság Aureus Rajnai Rizling Édes 2006, czyli słodki riesling z Węgier. Można? Jasna, cytrynowa barwa. W nosie zdecydowanie mniej rozbuchane niż poprzednik. Nuty białych kwiatów, suszonych jabłek, nieco mniej cukru niż we wcześniejszym winie. Więcej kwasu i ładny balans, który sprawia, że słodycz jest nienachalna. Wino to jednak mnie nie zachwyciło. Ot tak, do sączenia, ale do niemieckich rieslingów wciąż daleko. Zachwycił za to Furmint Hangavari 2013. Już barwa wina dużo mówiła o nim samym, płynne złoto. Dużo suszonych owoców w nosie, odrobina skórki pomarańczowej i miodowe tło. W ustach elegancka słodycz i delikatny kwas na języku. Suszone jabłka wymieszane w idealnych proporcjach z miodem lipowym. Może i stosunkowo skromne, nie rozbuchane, nie obdarowuje na lewo i prawo swoimi aromatami, ale i tak daje dużo radości.


            Zupełnym przeciwieństwem był Tokaji Aszú Grand Tokaj 2013. Barwa jaśniutka, wino rześkie, eleganckie i dość powściągliwe. Zdecydowanie więcej tu świeżych owoców (morela, brzoskwinia, jabłka na miodzie), niż tych suszonych. Drapiący w gardło finisz i wyczuwalny brak kontrapunktu dla słodyczy w postaci kwasowości nie wpłynął na bardzo pozytywny odbiór tego wina. Béres Tokaji Aszú 5 Puttonyos 2008 to powrót do klasycznego stylu. Miałem okazję próbować jedną z podstawowych etykiet tego producenta, nie wywarła ona na mnie dobrego wrażenia. Tym razem jednak było inaczej. Ananas z puszki, suszone owoce i nuty herbaciane w nosie. Piękna, żywa kwasowość i świeżość na języku. Zdecydowanie niemęczące, z mineralnym finiszem i świetnymi cytrusami. Piękny balans i aromatyczność, jedno z win, które zostanie w mojej pamięci na długo.


            Morał tej degustacji napisał się sam, gdy w kieliszkach znalazł się Tokaji Aszú 6 Puttonyos 2013 Babits. Zdecydowanie dominowały tu suszone owoce, było też trochę wosku. Wino bardzo wyraziste i aromatyczne. Wysoki cukier i mniej kwasu niż u poprzedników sprawiają, że nie da się go wypić dużo, ale już jeden kieliszek wystarczy, aby zapadło w pamięć na długo. Nieco cierpkie na finiszu, sciągające usta i drapiące w gardło niczym łyżeczka miodu wrzosowego. Koncentracja, koncentracja, koncentracja…



Degustowałem podczas Targów Enoexpo 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz