____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

niedziela, 11 grudnia 2016

Wines of Portugal – A World of Difference

Portugalska różnorodność w kieliszku

źródło: www.cellartours.com

Winiarska Portugalia wydaje się być wciąż nieodkryta dla konsumenta, który wino pije okazjonalnie, a nie jest zapaleńcem w ciągłym poszukiwaniu nowych doznań. W walce o kieliszki klientów, w kontekście tego niewielkiego kraju położonego na Półwyspie Iberyjskim, w ostatnim czasie dominowała Biedronka. Na półkach dyskontu przy okazji kolejnych ofert pojawiło się wiele ciekawych butelek z Portugalii. Były orzeźwiające vinho verde, były czerwienie i biele z Douro, Alantejo czy Dão, było też całkiem przyzwoite porto. Sieć z owadem w logo dystrybuowała u nas również wiele win z portfolio Monte da Ravasqueira, którego Tinto weszło do stałej oferty i całkiem nieźle sobie radzi (nic dziwnego, bo soczysty owoc, dobry kwas i taniny zbalansowane przez odrobinę cukru to strzał w dziesiątkę za 15zł bez grosza).
Biedronka konsekwentnie pokazuje, że jej mocną stroną są wina z matecznika (chociaż mówienie o Portugalii jako mateczniku sieci nie jest do końca uzasadnione, ale to temat na inny wpis). Oczywiście zdarzają się butelki zupełnie nietrafione, wrzucone na półki jedynie po to, aby zapchać dziury i tworzyć masę. Trzeba jednak przyznać, że w ofertach portugalskich stosunek win dobrych i pijalnych do tych niepijalnych jest o wiele wyższy niż w kontekście pozostałych krajów (serce mi krwawi, gdy na półkach pojawiają się kolejne zlewki z Italii produkowane bez ładu i składu). Grzechem byłoby zmarnowanie potencjału poznawczego, jaki wypracowały gazetki pojawiające się przy okazji promocji kolejnych ofert portugalskich. Podobnie jak w przypadku Lidla i win polskich, kolejnym krokiem dla wielu (choć zdecydowanie nie większości) klientów kupujących wina w Biedronce mogłyby być sklepy specjalistyczne oferujące szeroką gamę win jakościowych już nie tylko z czołowych regionów Portugalii, a z całego kraju.


O budowanie świadomości i rozbudzanie ciekawości winiarskiej w ostatnich miesiącach zadbało Wines of Portugal organizując degustacje, podczas których uczestnicy mieli okazję spróbować pozycji z wielu części kraju. Pojawiały się szlagiery, konie pociągowe portugalskiego biznesu winiarskiego, ale nie zabrakło też butelek mniej oczywistych, a co za tym idzie bardziej interesujących. Miałem okazję wziąć udział w jednej z takich degustacji podczas tegorocznych targów Enoexpo w Krakowie. Na start otrzymaliśmy… nie, nie vinho verde, a Aldeias de Juromenha Verdelho 2015 czyli wino produkowane niemal na przeciwległym końcu kraju. W nosie przyjemnie rześkie i aromatyczne zarazem. Mieszanka owoców egzotycznych i niewielkiej dawki cytrusów, która idealnie sprawdzi się tak w upalnie dni solo, jak i w te chłodniejsze przy talerzu. Tapada de Coelheiros 2015 miało już bukiet nieco cięższy, bardziej zawiesisty, miodowo-kwiatowy, gdzie czasem przebijają się nuty owocowe. Domieszka lokalnego szczepu arinto dała całości przyjemną, wibrującą kwasowość. Około czwarta część wina przeszła dojrzewanie w dębinie, ale poza miodowo-karmelowym wstępem trudno to wyczuć w nim samym. Ostatnią bielą było Adega de Borba Reserva Branco 2013, które w nosie częstuje dużą ilością karmelu i wanilii oraz innych nut odbeczkowych. Owoc ma tu duży problem, żeby się przebić. Dopiero na języku dochodzi do głosu pod postacią brzoskwini i ananasa z puszki. Nie brak oczywiście i beczki, choć wino samo w sobie nie jest dębowym potworkiem. Ma duży potencjał starzenia i warto byłoby go spróbować za 5 lat (co nie zmienia faktu, że rześkości już nie nabierze).


Tapada de Coelheiros Tinto 2012 otworzyło serię win czerwonych. Kupaż lokalnych i międzynarodowych odmian (cabernet sauvignon, aragonês – czyli tempranillo i trincadeira) dał wino o bardzo ciemnej, brunatno-purpurowej barwie. Główne aromaty to przydymiona śliwka i jeżyny, wszystko to podbite waniliowym tłem. Są też potężne, ale dobrze dopasowane do całości taniny. W Aldeias de Juromenha Tinto Reserva 2012 z początku nieco odstawał alkohol. Pierwsze średnie wrażenie zniknęło jednak szybko i zastąpiła je przyjemna owocowość jedynie podkręcona beczką. W ustach spora dawka śliwek, wiśni, kory cynamonowej, drewna i przypraw. Wysoka kwasowość oraz ponownie spora ilość tanin (być może chwilami sprawiającymi wrażenie suchych). Piliśmy białe wino od Adega de Borba, nadszedł czas na Adega de Borba Grande Reserva 2011. Wino choć ma 14,5% alkoholu, to zupełnie tego nie czuć. Jest rustykalny, grubo ciosany nos, w którym dominują owoce i aromaty wiejskie. Wanilia i kokos ledwie wyczuwalne na języku. Wino zdecydowanie potrzebuje czasu, aby osiągnąć pełnię harmonii, ale już teraz jest bardzo interesujące.


Dwa kolejne wina to próba zmierzenia się z lokalnością i zaprezentowania dwóch regionów przez tego samego producenta: Santos da Casa Grande Reserva Alantejo 2010 oraz Santos da Casa Grande Reserva Douro 2010. Podczas gdy pierwsze z nich oferuje w równych proporcjach jeżyny i zioła w nosie, drugie częstuje większą dawką czerwonych owoców. Beczka u przedstawiciela Alantejo zostawiła wiórki kokosowe, zawodnika z Douro natomiast potraktowała delikatniej. Co ciekawe oba wina pochodzą z tego samego rocznika i zastosowano przy ich produkcji dokładnie te same metody. Różnią się jedynie (albo aż!) szczepami wchodzącymi w ich skład.
Słodkie wina z Portugalii to temat rzeka, ale niekwestionowanym królem pozostaje porto. Na degustacji pojawiły się dwa rodzaje rzeczonego wina. Tawny 10 Years Vieria de Sousa to płynny bursztyn w kieliszku. W nosie bukiet zbudowany na suszonych daktylach i rodzynkach, wyczuwalne są nuty beczkowe, ale nie dominują one całości. Są też orzechy, kawa i prażone migdały. W ustach pojawia się zaskakująco wyrazista i piękna kwasowość. Całość wieńczy pikantny finisz. Mistrzostwo! Vieria de Sousa LBV 2012 to z kolei młodzieniaszek. Purpurowa barwa, w ustach słodycz, która nie męczy i głębia owocu. Do tego przyjemna tanina, która nadaje winu ostatecznego szlifu. Kolejne mistrzostwo!
Degustacja zorganizowana przez Wines of Portugal jednoznacznie pokazała, że kraj ten jest na wschodzącej i w najbliższych latach może pozytywnie zaskakiwać. Podczas gdy moje ukochane Włochy znalazły się w jakimś przedziwnym winiarskim marazmie (choć może wynik referendum z 4 grudnia nieco otrzeźwi ducha narodu), Portugalscy winiarze bez ustanku udowadniają, że niezależnie od regionu i półki cenowej potrafią zaoferować żądnym smaku coś ciekawego. Podkreślę raz jeszcze: zaczynając winiarską przygodę z marketami i dyskontami, warto czasem wykonać krok dalej, zastąpić dwie butelki tańsze jedną droższą, ale sięgnąć po zupełnie inną jakość. Chociażby od święta, a na to czekać długo nie musimy.


Degustowałem na zaproszenie organizatorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz