____________________________________________________________________________________________________________________________________________________
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

czwartek, 20 października 2016

Friuli i Abruzja, czyli o winach ciekawych

Isola Augusta || Fosso Corno


Rzadko kiedy przychodzi mi wypowiadać się na tematy ściśle związane z importem wina. Zdecydowanie wolę spoglądać na sklepowe półki z drugiej strony, jako klient i konsument. Dziś jednak będzie inaczej. Są na świecie wina, których sprzedaż wymaga dużo wysiłku. Nie są to Chianti wszelkiej maści i nie o Barolo tu mowa. W ich przypadku, niezależnie od ceny, sława wyprzedza je same i napędza sprzedaż. Co tu dużo mówić, handel takimi winami sprawia mniej kłopotu i wymaga mniej pracy aniżeli usiłowanie sprzedania win z regionów stosunkowo kiepsko rozpoznawalnych.
Istnieją mimo wszystko ludzie, którzy podejmują wyzwanie (i ryzyko!) importu win z regionów nieznanych dla większości polskich konsumentów. I chwała im za to! Szlag mnie trafia, gdy wchodząc do sklepu z winem spozierają na mnie dziesiątki butelek z Toskanii i Piemontu, same chardonnay i primitivo. Nie, nie sądzę, że takie wina nie są smaczne, nie dostarczają emocji. Czemu przecież takie Chianti zawdzięcza swoją sławę? Marketing odegrał (i nadal odgrywa) tu znaczącą rolę, ale przecież nie możemy zapominać o jakości! Mimo to, dostrzegłszy gdzieś w kącie skromną, skrytą butelkę ze schiopettino sięgam właśnie po nią i to o niej chce się dowiedzieć jak najwięcej, a najlepiej spróbować wina z jej wnętrza natychmiast. Szczepy lokalne, nierzadko nieznane szerszej publiczności nawet w kraju produkcji, regiony niekoniecznie kojarzące się z winem, butelki wewnątrz których kryją się enologiczne ciekawostki dostarczają mi najwięcej emocji.


Nie wahałem się zatem ani przez chwilę, gdy dowiedziałem się o degustacji win z Isola Augusta i Fosso Corno organizowanej przez importera Minewine w Poznaniu. Pierwsza ze wspomnianych winnic mieści się w prowincji Udine, we Friuli. Znajdujemy się zatem na północnym-wschodzie Włoch, tuż obok granicy włosko-słoweńskiej. W posiadaniu Isola Augusta znajdują się aktualnie 74 hektary winnic, uprawiane są w nich szczepy zarówno międzynarodowe, jak i lokalne. Na pytanie, które z nich leżą bliżej serca właścicieli, przedstawiciel winnicy z rozbrajającą szczerością odpowiedział: „Sprawa jest prosta, na hasło chardonnay sprzedaję do Australii czy USA cały kontener wina. Na hasło schiopettino z trudem jesteśmy w stanie uzbierać chętnych na zakup zaledwie palety”. Po takim postawieniu sprawy nie sposób dziwić się niektórym producentom (i importerom), że stawiają na dobrze znane klasyki, co do których nie ma wątpliwości, ze w mig znikną z półek. Właśnie dlatego Isola Augusta ma w swojej ofercie pinot girigio (korzenno-owocowe aromaty, nuty białych brzoskwiń i mineralne wykończenie wyczuwalne zwłaszcza w ustach) czy chardonnay (pełne owocowych aromatów charakterystycznych dla tego szczepu, smaczne acz nie wywołujące okrzyków zachwytu). Jest i sauvignon firmowany nazwiskiem założyciela winnicy, w tym wypadku można mówić o prawdziwym zaskoczeniu. Międzynarodowy szczep uprawiany we Friuli dał naprawdę wyjątkowe wino, którego aromaty przypominają kwiaty bzu. Znad kieliszka wręcz buchają intensywne nuty kwiatów łączące się z owocowym tłem. W ustach natomiast, w przeciwieństwie do tego, czego można by się spodziewać po zapachu, dość ascetycznie. Jest przyjemna rześkość, która w połączeniu z dobrą budową pozwala na wiele ciekawych połączeń kulinarnych.


Pomimo, że sauvignon od Isola Augusta wywarło na mnie niemałe wrażenie, wciąż bardziej interesowały mnie wina produkowane ze szczepów lokalnych: ribolla gialla (świeży, rześki aromat, owocowy charakter z dominującą nutą zielonych jabłek i gruszek), schiopettino (bardzo jasna barwa, dominujące nuty jagód, malin i truskawek; słodkawe wykończenie, niezwykła lekkość i łatwość picia) oraz refosco (ciepła, rubinowa barwa; w nosie wyczuwalne przyciężkawe aromaty jeżyn i wiśni oraz nieznaczne nuty likierowe; w ustach dość agresywne taniny i wysoka kwasowość, które predysponują to wino do leżakowania jeszcze przez 2-3 lata).
Nie gorszą reprezentacją podczas degustacji mogła pochwalić się winnica Fosso Corno. Główna siedziba producenta i same winogrady znajdują się w Abruzji, około 70km na północ od Pescary. Góry na zachodzie i Adriatyk na wschodzie zapewniają tutejszym winoroślom optymalne warunki do wzrostu. W niewielkiej jak na włoskie standardy, bo posiadające zaledwie 22 hektary, winnicy uprawia się jedynie dwa szczepy: montepulciano d’abruzzo oraz merlot. Ten pierwszy służy w Fosso Corno do produkcji kilku rodzajów Montepulciano d’Abruzzo, czyli flagowego DOC regionu. Merlot z kolei stanowi bazę jednego z ciekawszych win producenta, Admire (ciemna barwa, intensywnie brunatne tło; mocny, owocowy aromat z akcentami ziemistymi; w ustach merlot zdecydowanie poważniejszy niż większość jego przedstawicieli chociażby z Veneto).


Paletę Montepulciano d’Abruzzo w Fosso Corno otwiera wino Aires (prosty owocowy charakter; jeżynowo-wiśniowe usta, gdzieś w tle majaczy czarna porzeczka; bardzo pijalne pomimo stosunkowo wysokiej kwasowości). Tuż za nim plasuje się Mayro, wino dojrzewające przez 6-8 miesięcy w dużych beczkach z francuskiego dębu (czysty owocowy aromat okraszony zaledwie beczkową patyną pod postacią kory cynamonowej; dobry przykład poważnego montepulciano d’abruzzo). Jest i Il Grande, czyli wino biorące swą nazwę od pobliskiego szczytu Il Corno Grande (15% domieszka merlota, bardzo ciemna, intensywna barwa; wino zdecydowanie cięższe, charakteryzujące się potężniejszą budową niż wszystkie opisywane wcześniej, zdecydowana tanina i kwasowość). Riserva to najdłużej dojrzewające wino Fosso Corno (12 miesięcy w beczkach i kolejne 12 miesięcy w butelkach). W porównaniu do Il Grande, wino to ma już nieco utemperowaną taninę, beczka jest tu na równi wyczuwalna z owocowymi aromatami, a całość spina dobra kwasowość.


Fosso Corno to przede wszystkim porządne i smaczne wina. Czy zatem można szukać w nich czegoś ponadto, czegoś niezwykłego? Wszak Montepulciano d’Abruzzo obecne jest na sklepowych półkach w Polsce dość często. Fosso Corno wyróżnia się jednak na tle konkurentów w regionie. Właściciele winnicy podjęli współpracę z tutejszym uniwersytetem w celu wzbogacenia lokalnych tradycji winiarskich. Na abruzyjski grunt przeszczepia się tu rozwiązania znane z innych regionów (jak chociażby metoda zwana rigoverno all’uso toscano, którą w skrócie można przyrównać do ripasso znanego z produkcji Valpolicelli). W Fosso Corno eksperymentuje się również z winami passito, czyli takimi, do których produkcji służą podsuszone owoce winorośli (ponowne skojarzenie z Veneto, tym razem z Amarone, jak najbardziej uzasadnione). Wino Orsus to efekt wspomnianych eksperymentów, jest mocno skoncentrowane i gęste. Ma w sobie słodkawe nuty, które zawdzięcza metodzie produkcji, są również wygładzone, dobrze skrojone taniny. Głębia i potężna, acz elegancka budowa. Właśnie takich niespodzianek i niezwykłości warto szukać na półkach importerów!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz